wtorek, 1 grudnia 2015

Rozdział 7.

                                       Rozdział 7.

  Tej nocy nie mogła spać. Emocje i nerwy zżerały ją od środka. Cały czas myślała o jednym: "Trzeba to wygrać!".
 Od szóstej chodziła po domu patrząc nieprzytomnym wzrokiem. Nawet tata spał a on był raczej osobą, która wcześnie wstaje. Na śniadanie zjadła pięć kanapek, co było mocno do niej nie podobne.
- Tato, trzymaj kciuki- powiedziała, gdy zszedł na śniadanie
- Dobrze córuś. I od razu po zawodach zadzwonisz do mnie, aby zdać relację.
- Dobrze. Ja już chyba idę. Pa- uśmiechnęła suę i wyszła.
  Była dopiero ósma. Szła powoli. Jedyny dźwięk jaki słyszała, to skrzypiący śnieg pod jej butami. W połowie drogi weszła jeszcze do piekarni aby kupić swoją ulubioną cynamonową bułkę. Nie śpieszyła się. Na ulicy było pusto, bo wszyscy byli w pracy albo szkole. Pod halą zjawiła się o wyznaczonej porze, czyli o dziesiątej. Stał tam już autobus i zawosnicy. W tym czasie trener sprawdzał z listą czy wszyscy wstawili się. KiedyKiedy miała wsiadać do tego zniszczonego pojazdu zaczepił ją Oliwier.
- Cześć. Usiądziesz ze mną? A w ogóle jak masz na imię?
- Cześć. Hm... nie dzięki. Usiądę z koleżanką.- na wypadek zmieniła głos, żeby jej nie poznał. Usiadła obok Sandry jej bliższej koleżanki z drużyny i ruszyli.

                                                                     * * *

  Droga nie była długa. Jechali do pobliskiego liceum, w którym miały odbyć się zawody. Weszły do szkoły i skierowały się wzdłuż długiego korytarza. Siedzieli w nim na ławkach chłopcy i oglądali się za nimi. Alex to wcale nie dziwiło, bo dziewczyny były ładne. Nawet bardzo. Alex zaczepił pewien blondyn z niebieskimi oczami.
- Cześć, przyjechałaś na zawody?
- Taaa... Wiesz, muszę już iść.- powuedziała i odeszła.
Przy hali była duża szatnia, do której teraz weszły. Usiadły na ławkach i zajęły przebieraniem się. Za pięć miały mieć krótką rozgrzewkę. Trener kupił im specjalnie na tę okazję nowe stroje. Były błękitnego koloru. Alex na tyle swojej miała wydrukowany numer dziewięć a na lewej ręce opaskę kapitana.. Wyszły z szatni na halę i zaczęły kopać piłkę między sobą. Za dziesiéć minut miały rozegrać pierwszy mecz.
- Powodzenia Pani Kapitan- podszedł do niej Oliwier.
- Dzięki, nawzajem.- odpowiedziała bez większego entuzjazmu.

                                                                    * * *

 Zaczął się pierwszy mecz. Wygrały bez straty btamki tak jak następne trzy mecze a Alex miała ba swoim koncie pięć bramek. Czejał je ostatni mecz. Najważniejszy. Mecz z gospodyniami. Grało sześć zawodniczek..
 Rozpoczęły grę spokojnie ją kontrolując. Wiedziały, że ich przeciwnik nie jest słaby. Alex wymieniła dws podania z Sandrą. Piłka, którą otrzymała była lekko skacząca. Nie zastanawiała się długo. Strzeliła z woleja. Niestety jej strzał obroniła bramkarka. Przeciwniczki w tym czasie wyprowadziły kpntrę, z której strzeliły im bramkę. Było jeden: zero. Skończyła się pierwsza połowa. Pięć minut przerwy.
- Ej! Dziewczyny, co to ma być?!  Nie zapominajcie, że gracue z ciężkim przeciwnikiem. Gdy 10 dostaje piłkę Aneta doskakuj do niej momentalnie! Gdy wychodzą z kontrą wszystkie piłki kierują do niej, która zwykle zagrywa do dziewiątki. Zuza osobiście ją będziesz pilnować. I nie podupadać mi na duchu! To tylko jedna bramka! W piłce nożnej wszystko może się zdarzyć!- zakończył energiczną przemowę trener.
- Kto wygra?!- krzyknął
- "Dystans"!!!- odkrzyknęły dziewczyny
 Zaczęła się druga połowa. Alex momentalnie przechwyciła piłkę i podała do Sandry. Piłka po pięknym strzale przeleciała nad poprzeczką. Złapała się za głowę. Trener robił się coraz bardziej nerwowy. Miał ku temu powody. Czas he gonił. W obronie grały znakomicie ale w ataku marnowały okazhę za okazją. Kolejna nadarzyła się dwie minuty później. Alex została sfaulowana przed polem karnym. Sandra podeszła do piłki. Kopnęła piłkę, która pięknie przeleciała nad murem, jednak bramkarka świetnie wyskoczyła i odbiła piłkę. Czas uciekał. Dziewczyny nadal przegrywały, jadnak tylko jedną bramką a w ich sercach tliła się nadzieja na wygraną.
 Została już tylko minuta do końca. Czterdzieści sekund. Została im ostatnia szansa. Rzut rożny. Trener za Sandrę wprowadził na boisko Zuźkę.. Pobiegła w róg boiska. Wybiła piłkę, która po kolei szybowała nad głowami dziewczyn. Piłka była za wysoko nad głową Alex. Wiedziała, że to jej ostatnia szansa. Jej i zespołu. Wybiła się wysoko i mocno uderzyła w piłkę z przewrotki. Wpadła do siatki. Bramkarka była bez szans. Wszyscy otworzyli szeroko usta z podziwu. Na trybunach zapanowała radość. Dziewczyny rzuciły się na Alex. Ale to był finał i remis. Czekały je jeszcze karne. Karne, które do uporu ćwiczyły na treningu.
Szły łeb w łeb. Nagle strzał wyprowadzony przez przeciwniczki obroniła bramkarka. I znowu ostatnie słowo należało do Alex. Jeśli strzeli wygrają, jeśli nie karne będą trwać nadal. Podeszła do piłki. Spojrzała na bramkarkę z jedynką w drużynie przeciwnej. Spojrzała też na trybuny. Widziała klubu, jak trzymają kciuki. Wzięła głęboki oddech. Odeszła na trzy, długie kroki. Wzięła jeszcze raz głeboki oddech. Pomyślała o tych wszystkich ludziach trzymających kciuki. Podbiegła do piłki i ją kopnęła. Leciała długim łukiem opadając, ale tak koło słupka. Piłka znalazła się w siatce. Dziewczyny rzuciły się na nią i zaczęły skakać ze szczęścia. Alex leżała na parkiecie i płakała ze szczęścia. Nie mogła w to uwierzyć. Wygrały.
 Chłopcy też wygrali, tylko pewniej. Bez tej zbędnej nerwówki, która towarzyszyła dziewczynom. Na dwóch golach Oliwiera ostatecznie zakończył się mecz. Ich trener był szczęśliwy. Miał podwójnych mistrzów.
 Teraz miało odbyć się uroczyste wręczenue dyplomów. Cały zespół dziewczyn wyszedł na środek hali. Alex z rąk dyrektora otrzymała puchar. Podniosła go tak, jak robią to zawodowi piłkarze, gdy wygrają mistrzostwa świata. Zapanowała wielka radość. Chłopcy zrobili to samo a później ogłoszono najlepszych strzelców.
- Najlepszą strzelczynią turnueju zostaje... Aleksandra Urbańska! Wielkie brawa! A najlepszym strzelcem... Oliwier Dawidowski!- ogłosił dyrektor i wręczył im piękne statuetki piłkarzy.
- Oluś?! To ty?! Jak mogłem cięnue poznać?- szepnął do niej Oliwier podczas wręczania nagrody.

                                                                       * * *

- Musimy porozmawiać- powiedział Oliwier i zaciągnał ją do męskiej toalety.
- O co chodzi?- spytała
- Jak to o co?! Perfidnie mnie okłamałaś!
- Niby w czym?
- Kiedy zamierzałaś mi powiedzieć, że chodzisz do klubu?- spytał wściekły
- A co ty mój ojciec, że mam ci wszystko mówić?! Zresztą migłeś się domyślić!
- Domyślić?! Niby jak?!
- Byłeś w moim pokoju! Ale jesteś taki tępy, że nie dostrzegłeś podobieństwa a teraz zrzucasz wszystko na mnie!
- O, to teraz wychodzi, że ty jesteś wielce poszkodowana!- krzyknął i skrzywił się na twarzy.
- Od początku wiedziałam, że znajomość z tobą to same problemy! Żegnam!- krzyknęła i odeszła
Tego dnia już ze sobą nie rozmawiali.
                                                                       * * *
 Po udanym turnieju trener zaprosił wszystkich do wspólnego świętowania.. Alex też poszła. Niby co innego miała do roboty?
Siedzieli teraz wszyscy jakoś ulokowani w pizzerii. Alex wzięła sobie najmniejszą jaka była możliwa pizzę. I to nie jej ulubioną, tylko pikantną, którą już po pierwszym kęsie zaczynała lubić. Zamówiła jeszcze dużą colę. Obok niej był tłum i szum a ona czuła się jakby była tutaj sama. Kompletnie sama. Wyszła, gdy tylko skończyła ostatni kawałek. Czuła się źle. Bardzo źle.
 Gdy zaszła do domu wyjęła z zamrażarki lody. Czekoladowe. Nałożyła sobie ogromną porcję i wyszła z nimi na taras. Siedziała z zarzuconą na siebie byle jak kurtką, patrząc na chmury i lekko padający śnieg. Nawet nie tknęła lodów.
" No i co ja zrobiłam?! To wszystko moja wina! Nuepotrzebnie trzymałam język a zębami jakby to była jakaś wielka tajemnica. Zresztą przez moment to było fajne i zabawne. Ale tylko przez moment. Może wuęcej niż chwilę. Ale jak można być tak tępym człowuekiem? Widzieć puchary, ale nie skojarzyć faktów. To moja wina! Nie, to jego wina! Niepotrzebnie mieszał się tam, gdzie nie potrzeba. Jakby miał trochę więcej rozumu to... Dosyć myślenia o tym! "
Wrócuła do domu. Kiedy otwierała drzwi buchnęło w nią ciepło. Postawiła niezjedzone lody na blacie i poszła do swojego pokoju. Chciała czytać książkę, ale nie mogła się skupić. Rzuciła nią w szafę. Spojezała na zegarek. Dziewiętnasta czternaścue. Zasnęła. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz