niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 2.

                                                                    Rozdział 2.
  Alex czuła, że spóźni się do szkoły. Wstała i sprawdziła godzinę. Za dwadzieścia ósma. Usłyszała dźwięk telefonu.
- Halo?- odebrała
- Cześć, słońce. Wujek prosił mnie abyś przyszła do jego biura przed lekcjami. Najwyżej zwolni cię z pierwszej.
- Dobrze, tato. Pa.
  Żeby tylko się nie spóźnić naciągnęła na siebie ubranie i wybiegła nie jedząc śniadania.

                                                                     * * *

  Zanim weszła do gabinetu usłyszała chłopięcy głos.
- Nie będzie mnie uczyć żadna kujonka!
Energicznie otworzyła drzwi i weszła do środka. Zobaczyła wujka siedzącego na wygodnym fotelu i pochylonego tego samego bruneta co widziała wczoraj. Nawet się nie odwrócił.
- Już jestem.- oznajmiła
- Dobrze. Chciałbym prosić cię, abyś pomogła podciągnąć się w nauce Oliwierowi.
- Ja nie potrzebuje pomocy od jakiejś...- chciał wyrzucić caly żal, ale przestał gdy zobaczył Alex- Dobrze. Mogę się z nią uczyć.
  Dziewczyna usłyszała dzwonek i wyszła z gabinetu. Usłyszała za sobą kroki i przyspieszyła, aby zdążyć na biologię. Zanim zdążył złapać ją za rękęweszła do klasy i jednym ruchem zciągnęła gumkę z włosów.

                                                                   * * *

- E, zaczekaj Aleksandra!- usłyszała za sobą piskliwy głos
Obróciła się i zobaczyła ubraną w spódnicę blondynkę. Nie kojarzyła jej. Dziewczyna podeszła do niej i spytała się:
-Oliwier się wczoraj o ciebie pytał... Uważaj sobie mała, bo on jest mój- powiedzialy karminowe usta
- Jaki Oliwier?... aaa...ten co się wczoraj z nim lizałaś?
- Jak na kujona jesteś bardzo pyskata- odpowiedziała Gośka
- A co ci przeszkadza, że jestem kujonką?!- odpyskowała Alex
- Gosia odchodzi- powiedziała robiąc nieokreślony ruch ręką
  Alex poczuła ulgę, że Gośka odeszła i ciężko usiadła na ławce. Zostały jeszcze trzy lekcje. W tym historia i angielski- jej ulubione przedmioty. Ale i tak miała dosyć dzisiejszego dnia przez Oliwiera i Gośkę, którzy jakby się na nią uwzieli. Poza tym nie lubiła udzielać innym korepetycji.
  Po lekcjach powoli zeszła do szatni. Jak zwykle sama. Powoli się ubrała i wyszła przed szkołę. Poczuła, że ktoś złapał ją za rękę. Odwróciła się i zobaczyła nie kogo innego jak Oliwiera.
- Czego chcesz?- spytała znudzona
- Jak mam przyjść, skoro nie wiem gdzie mieszkasz?
- Nie przychodź w ogóle-wyrwała rękę i odeszła
Oliwier stała jak wryty. Nie przypuszczał, że dziewczyna mogłaby mu odmówić.
- Na kogo tak czekasz?- zagadnął go dyrektor wychodzący z budynku
- W sumie to na nikogo, tylko Aleksandra nie chce dać mi swojego adresu.
- Trzymaj- podał mu lekko wymiętą karteczkę.
Już wiedział, że dzisiaj będzie pod jej domem.

                                                                 * * *

  Alex związała włosy i spięła grzywkę. Naciągnęła dres i zabrała się za lekcje. Zwykle zajmowało jej to niewiele czasu, więc resztę dnia poświęciła na czytanie książki. Była już bardzo wciągnięta w treść, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Odruchowo rozpuściła włosy i poszła otworzyć. W drzwiach zobaczyła Oliwiera. Dosłownie zamurowało ją.
- Co chcesz?- spytała- A zresztą... skąd masz mój adres?!
- Dyrektor mi dał. To pomożesz mi?
"Wredny jest ten mój wujek. Jak mógł mi to zrobić?!"
- No dobra. Wejdź i usiądź a ja zaraz przyjdę.
  Usiadł na kanapie, ale zauważył otwarte drzwi. Cicho podszedł i je otworzył. To był niby zwykły pokój nastolatki. Nie, zwykły on nie był. Nad biurkiem wisiała półka pełna pucharów i dyplomów. Podszedłi przeczytał napis.
"Za zajęcie I miejsca  w turnieju żeńskiej piłki nożnej"
"Nieźle"- pomyślał
Usłyszał skrzypnięcie drzwi i szybko pobiegł do salonu.
- No to z czym masz problem?- spytała
- Z biologią, historią i angielskim- odpowiedział niepewnie
- Boże, jaki z ciebie cienias.
- Uważaj, co mówisz.
-Dobrze. Wyciągaj zeszyt i zaczynamy.
  Po półgodzinie Aleź czuła się jakby przebiegła maraton. Godzinę później powiedziała mu, że źle się czuje, tylko po to, aby się go pozbyć.
- Może powtórzymy jeszcze jutro?
- Tak, tak.- odpowiedziała odruchowo
Myślała, że zaraz wyrzuci go z mieszkania. Na szczęście sam wyszedł.
"Co on sobie myśli, że może przyjść do mojego domu a ja mu zawsze pomogę?! Co ja siostra miłosierdzia jestem?! Zresztą... ciekawe co robił w moim pokoju? Podglądacz."
  Spojrzała na zegarek. Była dziewiętnasta. Właśnie powinien wrócić tata. Otworzyła lodówkę, wyjęła sałatę i marchewkę. Zrobiła jedną z prostszych sałatek, aby tata mógł zjeść coś świeżego. Sama zaś poszła się wykąpać i skończyć czytać to, co chamsko przerwał jej brunet. Po dwudziestej trzeciej poszła spać.

                                                                        * * *

  Alex specjalnie wcześnie wstała. Miala zamiar pojechać do wujka i porozmawiać na poważnie. Dziesięć minut po siódmej poszła na przystanek i pojechała na drugi koniec miasta.
  Zapukła do drzwi dużego mieszkania. Otworzył jej wujek ubrany w gustowny, bordowy szlafrok- zapewne z jakiegoś markowego sklepu.
- Alex?! Co tak wcześnie? Podwieźć cię do szkoły?- spytał zaspanym głosem
- To przy okazji, ale muszę z tobą o czymś porozmawiać.
- Dobrze, wejdź.
Poszła usiąść na wygodnej i za dużej jak na to pomieszczenie kanapie.
- Dlaczego dałeś adres Oliwierowi?- spytała
- Miałaś mu pomóc w podciągnięciu się w nauce- przypomniał jej
- Ale nie musiałeś dawać mu adresu! Mogliśmy uczyć się w bibliotece.
- Oj, nie dramatyzuj Alex.
- No dobra... A co się dzieje z tatą? Wiecznie go nie ma w domu.
- Mówił mi, że ma dużo roboty w pracy. Trzeba zwalniać pracowników...
- Mhm... masz może wodę?
- Weź sobie szklankę i nalej. Na stole leżą też kanapki, możesz wziąć jedną.

                                                                        * * *

  Wujek zaproponował, że ją podwiezie, więc nie zostało jej nic innego jak się zgodzić.
- Dzięki, wujek.
Wysiadła z samochodu i poszła prosto do szkoły. Przeszła obok boiska, na którym chłopcy grali w nogę.
"Och, jakby tak pograć teraz w nogę... ale muszę wytrzymać jeszcze te pare godzin."- pomyślała i weszła do szkoły. Nie wiedziała, że w tym czasie stała się tematem rozmowy chłopaków.
- Ej stary, co to Olka przyjechała z dyrkiem do szkoły?- spytał Oliwier
- Nieźle... co to jakiś pedofil, czy co?
- Nie wiem stary. Lepiej grajmy dalej.

                                                                       * * *

Dzisiaj lekcje dla Alex ciągnęły się niemiłosiernie. I do tego cały czas myślała o tacie. Właśnie siedziała na nudnym polskim, gdy poczuła, że przyszedł do niej esemes. Spokojnie wyjęła telefon i przeczytała.
"Cześć kochanie, przyjeżdżam na weekend. Kocham. Mamusia."
" O litości! Jeszcze ona! Oczywiście musi przyjechać! Nagle stęskniła się za ukochaną rodzinką, której nie widziała pół roku. Na święta nie przyjechała, ale oczywiście teraz musi! Mam jej dość! I pewnie znowu przywiezie mi jakąś kwiecistą sukieneczkę, której nie da się nosić, bo jest za obcisła. No i oczywiście będzie gadać jak to jestem złym dzieckiem i tylko sobie życie marnuje piłką nożną. Okropność!"
 Nastrój jej się jeszcze bardziej pogorszył. Ciężkim krokiem przeszła przez korytarz.
- Cześć Oluś! Pouczymy się dzisiaj razem?- zaczepił ją Oliwier z szelmowsmik uśmiechem
- Nie mów tak do mnie!- powiedziała wściekła- Nie mam dziś dla ciebie czasu. Jestem zajęta.- warknęła
- Kim jest ten szczęściarz?- spytał z ironią
- Na pewno nie ty. Odwal się i daj mi święty spokój!
  Odeszła energicznym krokiem już bardzo wściekła a dzień jeszcze się nie skończył. Jedynym pozytywnym akcentem tego dnia miał byc trening. Odeszła, ale poczuła, że ktoś łapie ją za rękę.
- Oluś, poczekaj. Chcę pogadać.
- Po pierwsze puść moją rękę, podrugie mam na imię Alex a po trzecie- odwal się!
- Mmm... lubię takie niedostępne.
- Spadaj lamusie.
Poczuła, że dociska ją do ściany i mówi ściszonym głosem.
- Uważaj na słowa, Oluś- spojrzał jej głęboko w oczy i odszedł
- Alex, nie Oluś!- krzyknęła za nim, a słowa zawisły w powietrzu.

                                                                         * * *

  Po powrocie do domu właśnie szykowała się na trening. Postanowiła wziąć porządny prysznic. Wzięła dres i weszła do wanny. Wyszła po 15 minutach i uświadomiła sobie, że musi wyjść. Zarzuciła kurtkę i wybieła. Weszła na halę punktualnie o piętnastej. Zaczęły od podań, potem kopały karne i wolne aż w końcu podzieliły się i zaczęły grać.
  Kiedy skończyły trening szła do szatni i minęła się z Oliwierem. Nie poznał jej. I dobrze.

                                                                         * * *

Oliwier właśnie szedł na trening, który przed chwilą skończyły dziewczyny. Kilka razy już na nim był i nie zobaczył nikogo ciekawego. Jednak teraz mijał dość ładną dziewczynę, której nie znał.
- Cześć, jestem Oliwier, a ty?
 Dziewczyna nie odpowiedziała i uciekła do szatni. Nie dziwiło to jego. Większość dziewczyn uciekało na jego widok.
"Niezła laska. Tylko jak ja mogłem jej wcześniej nie zauważyć. Musiałem byc chyba ślepy. Na następnym treningu będzie moja"
Źle pomysłał, bo Alex nie jest tak jak inne dziewczyny i nie potrzebuje żadnego faceta.

                                                                        * * *

 Otworzyła drzwi i zobaczyła tatę. Podbiegła do niego i przytuliła się. Ostatnio tak rzadko się widywali. Zjedli razem kolację a dokładniej hawajską pizzę, którą zamówił w pizzerii. Siedzieli tak dłuższą chwilę aż odezwała się Alex.
-  Wiesz, że mama przyjeżdża w weekend?
- Wiem, pisała do mnie- odpowiedział- Trzeba będzie ogarnąć...
Przerwał mu dzwonek do drzwi. Alex poszła je otworzyć. Zobaczyła Oliwiera i od razu je zamknęła. Nie miała zamiaru mu pomagać. Mogła wyjść przy tym na jędzę, ale w żadnym wypadku go nie będzie uczyc.
- Kto to był?- spytał ją tato, gdy usiadła przy stole
- A nikt ważny.
Usłyszała dźwięk sygnalizujący przyjście esemesa.
"Potrzebuję pomocy z bioli"
"Skąd masz mój numer?!"
"Dyrektor mi dał"
W duchu zaczęła wyklinać swojego wujka. Podeszła do drzwi i otworzyła je. Oczywiście stał w nich cały czas Oliwier.
- Wejdź- rzuciła z niechęcią
- Dzięki- uśmiechnął się, po czym zauważył ojca Alex- Dzień dobry... yyy... panie dyrektorze?
- Haha- zaśmiał się- chyba pomyliłeś mnie z moim bratem.
- Nasz dyrcio jest wujkiem Oli?!
- Nie podniecaj się tak- zgasiła go- Zacznijmy w końcu tą naukę.
Weszli do zielonego gościnnego pokoju. Alex specjalnie nie poprowadziła go do swojego, bo nie chciała, żeby zobaczył jej puchary i dyplomy za przeróżne zawody. Poszło jej nawet szybko i to ją ucieszyło, bo w końcu mogła się go pozbyć. Miała nadzieję, że przez tydzień będzie mieć spokój. Wkurzał ją tylko fakt, że ma jej numer telefonu.
Poszła do swojego pokoju i zaczęła czytać książkę. Po 10 minutach zasnęła.



1 komentarz:

  1. To nie jest koniec drugiego rozdziału, tylko na razie nie mam czasu :'(. Może będzie coś w czwartek...

    OdpowiedzUsuń