niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 3.

                                                                    Rozdział 3.

   Alex wstała równo o siódmej. Wzięła krótki prysznic i poszła zrobić kanapki. W kuchni był już tata. 
- Jak się spało?- spytał. Był już ubrany i pachniał swoją wodą toaletową
- Dziękuję, dobrze. Nie poszedłeś do pracy?
- Nie, córciu. Mam dzisiaj wolne. Może pójdziemy na zakupy?
- Super!- ucieszyła się, bo zakupy z tatą zawsze były świetną sprawą
- Po lekcjach przyjdź prosto do domu.
  Pożegnała się i dała buziaka dla ojca. Poszła do szkoły. Kiedy przeszła kilkadziesiąt metrów poczuła, że ktoś ją śledzi. Wyjęła telefon i zaczęła się w nim przeglądać. To było kompletną ściemą, bo Alex nie miała w zwyczaju takich zachowań, ale dało to skutek. Zobaczyła znajomą sylwetkę. Odwróciła się, ale niekogo nie zobaczyła. Zrezygnowała z dalszych dochodzeń i ruszyła do szkoły. Do dzwonka zostało tylko dziesięć minut.

                                                                      * * *

- Oluś, zaczekaj!- usłyszała za sobą znajomy głos.
- Ile razy powtarzałam ci, żebyś tak do mnie nie mówił!- zdenerwowała się
- Dobrze, nie denerwuj się. Pomożesz mi dzisiaj?
- Nie!
- Nie?
- Nie!- niemal krzyknęła i odeszła.
  Po pierwszej lekcji poszła usiąść na drewnianej, korytarzowej ławce. Oczywiście w tej szkole człowiek nie może usiedzieć pięciu minut w spokoju. Tym razem zaczepiła ją Gośka ze swoją pustą świtą.
- Czy ja mówię niewyraźnie?!- wydęła swoje usta, co mocno wkurzyło Alex.
- O co ci chodzi?- spytała zdziwiona
- Przestań się kleić do mojego chłopaka!
- Do kogo?!
- Nie udawaj, że nie wiesz o kim mówię.Odczep się od Oliwiera!- powiedziała groźnie a jej oczy zwęziły się w wąskie szparki.
- Sam za nmą łazi- odpowiedziała spokojnie
- I ty myślisz, że ci wierzę?!- powiedziała z kpiącym uśmiechem- On nie zadaje się z takim plebsem. Gosia odchodzi- powiedziła i zrobiła swój charakterystyczny ruch rękami.
 Alex poczuła ulgę, gdy Gośka wreszcie sobie poszła.
" Jak ona mnie wkurza! Co ona sobie myśli, że będzie  rozstawiać sobie wszystkich  po kątach?! Głupia blondyna i banda jej sługusek. Zressztą ten Oliwier wcale nie jest lepszy... Łazi za mną cały czas. I ciągle mamy tylko się uczyć. Mam go dosyć! Śledzi mnie. On jest naprawdę dziwny i wkurzający."
                                                                         * * *

  Alex od razu poszła do domu i razem z tatą pojechali do centrum. Przeszli kilka sklepów z ciuchami. Tata uparł się, aby kupić jej bluzę. Zgodziła się. Nie miała wyboru. Potem poszli do empika, ona do młodzieżowego on dla dorosłych. Nie znalazła żadnych wartościowych książek, więc poszła do poezji i kupiła antologię Jacka Kaczmarskiego, na punkcie którego hopla miała ich polonistka. Zobaczyła tatę stojącego przy kasie i kupującego jakąś książkę o Piłsudskim. Odczekała chwilę i wyszli. Uwielbiała robic z tatą zakupy. Pozwalał jej niemal na wszystko. Nie to co matka. Wstąpili jeszcze na drobne zakupy do spożywczego i wrócili do domu.
  Właśnie siedzieli i jedli kolację. Zrobili sobie owocową sałatkę. Jedli a Alex opowiadała dla taty swój nudny, szkolny dzień. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi, który w ciągu ostatnich kilku dni znienawidziła. Ciężko wstała i odeszła od stołu. Podejrzewała już kto stoi pod drzwiami. Nie myliła się.
- Cześć, pomożesz mi?- uśmiechnął się rozbrajająco.
- Mówiłam ci, że dziś nie mogę, więc z łaski swojej odejdź stąd!- niemal wykrzyczała ostatnie słowa
- Już, idę sobie. A mogę jutro przyjść?- spytał z nadzieją
- Nie.- ucięła krótko i zamknęła drzwi
 Usiadła przed telewizorem i z nudów zasnęła.

                                                                     * * *

  " Po co ja w ogóle do niej łażę?! Cały czas udaje, że nie ma dla mnie czasu. Wymyśla, że musi gdzieś iść, albo ma jakąś sprawę do załatwienia. Zresztą wcale nie potrzebuję jej pomocy. Nie mam juz ani jednej pały, a łażę za nią jak jakiś pies! Ale idiota ze mnie! W sumie... ona jest lepsza od tej przylepy Gośki, która łazi za mną cały czas, podlizuje się, gapi cielęcym wzrokim. Ona jest jakaś chora! Trzeba się jej w jakiś sposób pozbyć. Tylko jaki? Potrzebny jest jakiś plan.... Chyba już wiem! Gośka zawsze podobała się Kubie... Mogę zaciągnąć ją do jakiejś pizzerii, wziąć ze sobą Kubę... Naprzykład po półgodzinie powiem, że muszę już iść, zostawię ich samych. Gośka na pewno zobaczy jak się on do niej ślini i odlepi się ode mnie. Zresztą Kuba podoba się dziewczynomdziewczynom. Blondyn, niebieskie oczy... Nie będzie mogła oprzeć się jego urokowi. I w taki o to sposób będę mieć jeden problem z głowy. Jestem okropny! Wykorzystywać własnego przyjaciela... No, ale trudno. Taka kolej rzeczy. Pozostał tylko drugi problem..."
                                                                            * * *

  Następnego dnia Alex wstała dość późno i niemal spóźniła się na lekcje. Jej szkoła była dość duża, bo mieściła się przy gimnazjum. Ściany były pomalowane na ohydny żółty. Na korytarzu stały drewniane, długie ławki. Był piątek i jutro miała przyjechać matka. Z tego powodu była wściekła i wszystkie lekcje szybko jej przeleciały. Gdy już je skończyła poszła do szatni. Przebrała się i wyszła. Na dworze zobaczyła wysoką brunetkę o niebieskich oczach. Na nogach miała brunatne botki na niemiłosiernie wysokim obcasie. Miała na sobie kremowy płaszczyk i szalik z rękawiczkami w kolorze butów. Spod płaszcza wystawała krótka, czarna spódniczka. Poznała tą kobietę. Stanęła z otwartymi ustami. To była jej matka. Sama w to nie wierzyła.
- Cześć kochanie!- zawołała ze sztucznym uśmiechem na ustach.
Podeszła do niej i ucałowała. W powietrzu rozniósł się zapach drogich, duszących perfum o nieokreślonym zapachu. Właśnie podczas tej całej szopki ze szkoły wyszedł dyrktor. U matki od razu pojawił się uśmiech na twarzy.
- Witaj Tomaszu- podeszła do wujka i ucałowała go trzy razy.
Dla Alex cała ta scenka zrobiła się żenująca. Myślała, że zaraz zwymiotuje. Matka to chyba zauważyła, bo powiedziała do niego, że muszą się zbierać. Wsiadły do samochodu i pojechały do domu. Droga dla Alex się dłużyła a ich rozmowa się nie kleiła. Matka była na noą zła, że ciągle gra w nogę. Na szczęście dojechały już do mieszkania. Na twarzy matki zauważyła ulgę. Nie rozpaczała z tego powodu. Jej ta rozmowa też była nie na rękę.
 Weszły do wyjątkowo pachnącego domu. Chyba poczuła cynamon, nie wiadomo czemu. Tat już był. Usiedli razem przy stolw i zaczęli jeść. Tata Alex umiał świetnie gotować, ale tylko wtedy, kiedy mu się chciało. Dziś obiad był naprawdę dobry. Chwilę siedzieli w ciszy aż matka zaczęła opowiadać. Gadała coś o jakiś akcjach w firmie. Alex nie wiedziała o co chodzi i raczej nie zamierzała zagłębiać się w temat. Myślała o... No właśnue, o czym myślała? Przez te kilka ostatnich dni nasuwały się jej dość nietypowe myśli. Nagle z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi. Nie zdąrzyła zareagować. Matka była pierwsza.
- Dzień dobry, jest Ola?- spytał nie kto inny jak Oliwier.
Alex zagotowała się ze złości.
- Oluś, kiedy miałaś zamiar przedstawić nam swojego chłopaka?- spytała matka oceniając przy okazji "towar".
- To nie jest mój chłopak! Niestety pomagam mu się uczyć.- odpowiedziała zła
Przeprosiła na minutę rodziców i podeszła do Oliwiera.
- Czy ty jesteś niedorozwinięty?! Mówiłam ci żebyś nie przyłaził!
- Dobrze, już sobię idę- wyszedł
- Czemu nie zaprosiłaś go do stołu?- spytała mama
- Bo mu się śpieszyło. Chciał tylko oddać zeszyt- odpowiedziała i usiadła na swoim miejscu.

                                                                       * * *

- Skoro skończyłaś już jeść, mam dla ciebie prezent.- powiedziała mama
Alex w duchu modliła się, aby to nie była sukienka. Miała ich już ponad dziesięć a żadnej nie włożyła. Jeśli dobrze pamięta to w życiu miała na sobie tylko dwa razy sukienkę. Na komunię i bal w przedszkolu. Miała wtedy pięć lat, więc matka na siłę wsadziła w nią tę sukienkę.
  Teraz podała jej średniej wielkości paczkę. Alex otworzyła jej wieko a w środku była sukienka. Była w kolorze pudrowego różu (ohydztwo) a na niej były tysiące małych, białych kropek. W pasie była przewiązana białą wstążką. Podziękowała ze sztucznym uśmiechem i poszła do siebie.
"Posłuchaj mnie uważnie. Przez cały tydzień nie będzie mnue po lekcjach w domu, więc do mnie nie przychodź, okej?"
"Dobrze"- odpowiedź przyszła błyskawicznie.

                                                                       * * *

Niedziela i sobota minęły dla Alex spokojnie i dość szybko. Matka wyjeżdżała w poniedziałek rano, więc przez tydzień będzie mieć spokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz