niedziela, 22 listopada 2015

Rozdział 5.

                                                              Rozdział 5.       

 Alex po dość wczesnym śniadaniu od razu poszła do szkoły. Spacerowała chodnikiem a słońce rzucało swoje promienie na budynki i drzewa. Gdy tylko weszła na szkolny plac zawołał ją Oliwier. Podeszła do wejścia na halę.
- Zagrasz z nami?- spytał zdyszany
- No sama nie wiem...- nie była pewna co do pomysłu grania przed lekcjami. Ostatecznie jednak stwierdziła, że i tak jej się nic nie stanie jak pokopie piłkę pięć minut.
 Grało jej się świetnie. W czasie gdy zaliczyła świetną asystę zobaczyła całą czerwoną Gośkę siedzącą na trybunach. Domyśliła się, że przeszkadzało jej to z kim gra. Czyli z chłopakami, przez co ona nie mogła wśród nich zabłysnąć. Jednak w tym momencie Gośka zrobiła coś, czego nie można było się po niej spodziewać. Weszła na parkiet i oświadczyła, że będzie z nimi grać. Chłopaki się zgodzili, bo nigdy nie przeszkadzało im, że grają z dziewczyną. Przy pierwszej akcji podali jej piłkę a ona zamachnęła się. Niestety nie trafiła w piłkę, obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i upadła na pupę. Dla Alex zrobiło się szkoda Gośki, która zrobiła się purpurowa jednocześnie z gniewu i rozpaczy i pobiegła do damskiej toalety.

                                                                            * * *

  Byli starsi od niej o rok a zachowywali się jakby byli młodsi od niej. Po tej wczorajszej rozmowie i dzisiejszej grze nie odpuszczali jej na krok. Byli nią zachwyceni. Przynajmniej tak twierdzili. Na dodatek patrzyli na nią jak w obrazek, bo uważali, że takich dziewczyn nie spotyka się często. Zaczynali ją tym trochę irytować. Wiązało to się też z tym, że nie miała jak czytać książek, bo ciągle na nią czatowali. W ramach uwolnienia się od nich wymyśliła, że źle się czuje i poszła do toalety. Odetchnęła z ulgą. To było jedyne miejsce, w którym mogła odpocząć. Usiadła na jej ulubionym parapecie i wyjęła książkę. Długo nie nacieszyła się tą wolnością, bo po pięciu minutach wszedł Oliwier. Ale momentalnie schowała za siebie książkę i podkuliła nogi. 
- Przecież wiem, że czujesz się dobrze. Nie odpowiada ci ich towarzysto, prawda?
- Tak! Mam dosyć ciebie i ich! Tego, że łazisz za mną i ciągle mnie zaczepiasz! Odwal się ode mnie! I nie obchodzi mnie co sobie ubzdurałeś!- krzyknęła i wybiegła.

                                                                            * * * 

 Kiedy szła dorwała ją Jędza. Miała na twarzy ten swój prowokujący uśmieszek, który dodawał jej sporo lat.
- Jeśli myślisz, że ci odpuszczę, to się grubo mylisz- powiedziała i odeszła
Po ciele przebiegł ją dreszcz. Nie znosiła matematyczki, matematyki i wszystkiego co było związane z Jędzą.
Usiadła na ławce, ale zaraz zadzwonił dzwonek. Do sali wszedł fizyk.
 Po szkole od razu poszła na trening. Dwugodzinny. Zresztą ostatnio wszystkie były takie długie. Nic dziwnego, skoro za pięć dni miały byc zawody, na które z niecierpliwością czekała. Po treningu, kiedy wróciła do domu usiadła sama przy pustym, wielkim stole. W kuchni było prawie ciemno. Prawie, bo jedyne światło dawały małe jarzeniówki nad blatami. To było dziwne, bo Alex czuła nieskończoność. Tak po prostu. Jednak szybko przerwała ten stan wyciągając z torby książkę. To była pierwsza typowa młodzieżowa książka jaką czytała. Zwykle wydawały jej się głupie, ale ta była mądra i pouczająca. Nie przypuszczała, że taka może być. Właściwie to nie wie co ją tak ruszyło. W ogóle ostatnio zachowywała się dziwnie.

                                                                            * * *
        Następnego dnia rano wyszła mocno zaspana do szkoły. Przez tę książkę położyła się spać po pierwszej w nocy. Droga do szkoły była długa a mróz jej nie umilał. Szła powoli, kompletnie zmęczona ciągnąc za sobą swoją ulubioną sportową torbę. Wiedziała, że dziś będzie nie do życia. Pierwszą lekcję jakoś przetrwała ale druga to był koszmar. Wiedziała, że Gośka jej nie odpuści. Jednak to co dziś zrobiła przeszła samą siebie.
 Alex siedziała na ławce pod halą, bo mieli mieć wuef. Rozmawiała z jadną dziewczyną z klasy, gdy podeszła do niej Gośka.
- Odczep się od mojego chłopaka!- krzyknęła i wylała na nią całą butelkę wody.
Dla Alex przemókł cały podkoszulek i włosy i w tym grzywka, która przylepiła się do jej czoła. Całą sytuację obserwował z boku Oliwuer. Chyba nie był zadowolny z gestu swojej "dziewczyny" .
- Ściągij tą koszulkę. Jesteś cała mokra- nie zauważyła, kiedy pojawił się obok niej.
- Nie mam bluzki na zmianę- odpowiedziała smutno, bo tak się złożyło, że zapomniała tej specjalnie przeznaczonej na wuef.
Spojrzał na jej mokrą twarz, która była normalna, bo nie rozlała jej się tapeta, któraj na twarzy nawet nie miała.
- Weź moją. Ja mam na zmianę- zdjął przed nią koszulkę i wręczył ją. Alex z pewnym wahaniem odebrała ją z rąk Oliwiera i założyła. Wyglądała trochę śmiesznie, bo koszulka była na nią mocno za duża.
- Dzięki- odpowiedziała cicho i odeszła.
Cały dzień przebiegł spokojnie. Alex po szkole udała się prosto na trening. Hala, na której ćwiczyły była duża. Gdy wychodziła po dwugodzinnych zajęciach minęła się z Oliwierem i jego kolegami.

                                                                 * * *

- Widziałeś tę laskę? Niezła- powiedział Janek
- No założę się, że na zawodach będzie moja- powiedział Oliwier
- Dobra. O ile? Dwie dychy?- spytał Kuba
- Spoko- odpowiedział i przybił z kumplami piątkę.

                                                                 * * *

 Siedziała na kanapie w salonie, jadła brzoskwiniowy serek i tępo gapiła się w telewizor. Leciał jakiś program o operacjach plastycznych. Szczerze mówiąc nawet nie wiedziała co dzieje się na ekranie. Usłyszała dzwonek. Rzuciła opakowanie na stół i poszła otworzyć drzwi. W progu stał Oliwier, Kuba i Janek.
- Cześć- powuedział Kuba i spojrzał na nią dziwnie- Czemu.masz na sobie koszulkę Oliwiera?- spytał
- A sory! Przebiorę się, upiorę ją i na jutro ci przyniosę.- zwróciła się do Oliwiera
- Spoko, nie musisz się śpieszyć
Weszli do salonu i wzięli się za matematykę. I tak po półgodzinie rozmawiali o piłce nożnej. Wyszli od niej po dwudziestej. Dla Alex przypomniało się, że musiała napisać rozprawkę na polski. Męczyła się do późna aż w końcu zasnęła nad kartką.
Był ostatni dzień tygodnia. Piątek. Alex lubiła szczególnie ten dzień tygodnia, mimo że miała matematykę i polski. Właśnie siedziała na korytarzowej ławce gdy podszedł do niej Oliwier ze swoją bandą.
- Hej, pójdziesz ze mną do kina?
- Że co?!- spytała zszokowana
- Znaczy się z nami a potem na pizzę.
- Zobaczę.
- Przemyśl. To jutro o 16.00 pod kinem. Pa.- pożegnał się i odszedł
 Alex wyciągnęła książkę z plecaka i zaczęła czytać. Po pierwszym zdaniu, jakie przeczytała zadzwonił dzwonek. Do sali weszła polonistka.
 Miała proste, blond włosy do ramion. Przewiązała je jakąś szmacianą opaską. Na twarzy miała grubą warstwę tapety i usta podkreślone szminką o kolorze koralowym. Do tego ciuchy w kolorach barwnej papugi. Choć jej były bardziej kolorowe i pstrokate. Miała na sobie wściekle różowy top a na to uciskający ją wszędzie cytrynowy sweterek z wycięciem w serek. Do tego krótka, granatowa spódniczka i różowe szpilki. Zawsze gdy wchodziła do klasy przyciągała wzrok chłopaków z klasy Alex. Jej nie zostawało nic innegi jak czuć się ubogo w jej towarzystwie. Miała na sobie ulubione czarne dżinsy rurki, czarng duży podkoszulek i szarą bluzę. Jej ulubioną. Zresztą nie widziała sensu w ubieraniu się do szkoły jak modelka. Jednak niektóre dziewczyny z jej klasy starały się jak tylko mogły i kładły na siebie kilogramy tapety, ale nigdy nie wyglądały tak dobrze jak Afrodyta. Bo to trzeba było potwierdzić, że wyglądała dobrze. Bardzo dobrze.
 Dzisiaj omawiali lekturę. Alex przeczytała ją już dawno i znała ją na wyrywki. Mogła sobie pozwolić na nieuwagę. "Kordian" nie vył trudny a Alex bardzo łatwo się czytało.
 Nagle dla nauczycielki coś odbiło i wypytała się Alex o całą akcję. Zresztą robiła to często, żeby sprawdzić czy naprawdę się uczy. Jaka ona była naiwna. Może i nie uważała na lekcji, ale i tak wszystko wiedziała. Tak już miała.
"Pójść do kina, czy nie? Oto jest pytanie. Tak ponieważ: dawno nie byłam w kinie, nikt mnie nue zaprasza, ciekawi mnie film, będę mogła pogadać z chłopakami. Nie ponieważ: nie chce mi się, nie powinni mnie za dobrze poznać, zmarnuję tylko czas, wszyscy będą się dopytywać co z nimi robię. Mogę znaleźć jeszcze kilkanaście powodów. Jestem tego pewna. Nie pójdę. A może... Może lepiej pójść, bo uznają mnie za jakąś dzikuskę. A jakby tak zobaczyć... Dlaczego ja o tym myślę?! Muszę się ogarnąć. Koniec!"
                                                                                    * * *

Matma o dziwo minęła spokojnie, ale Alex nie dała się zwieść pozorom. Wiedziała, że prędzej czy później jej coś odwali
 Po lekcjach poszła do domu aby coś zjeść. Od kilku dni żywiła się samymi serkami i sałatkami. Nic porządnego.- ulubione zdanie jej matki. Po dłuższym zastanowieniu chwyciła banana i wybiegła na trening.
Dziś trwał trzy godziny a trener ogłosił ostateczny skład na zawody. Załapało się piętnaście dziewczyn. Ale ona została wymieniona na pierwszym miejscu jako kapitan. Dodatkowo ustalił, że będzie grać jako napastniczka a nie tak jak zawsze w pomocy. Gdy wychodziła z treningu spotkała Oliwiera.
- Cześć- powiedział z szelmowskim uśmiechem i odszedł.
Alex nie odpowiedziała. Im dłużej jej nie kojarzył, tym było lepiej dla niej.Gdy wróciła do domu rzuciła się na łóżko i od razu zasnęła.

 
       

                            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz