poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział 4.

                                          Rozdział 4.


  Teraz zaczynał się pracowity tydzień. Do zawodów został tydzień, więc każdego dnia miały treningi. Alex wstała piętnaście po siódmej. Zdąrzyła jeszcze przejżeć notatki z matematyki. Dziś Jędza miała ich pytać a Alex czuła, że to będzie ona. I nie myliła się. 
- Aleksandra Urbańska. Do tablicy.- powiedziała matematyczka
Alex w duchu jęknęła.
- Proszę rozwiąż zadanie, które jest na tablicy- powiedziała swoim okropnie piskliwym głosem.
Niestety przez moment miała pustkę w głowie a jeszcze dzisiaj rano rozwiązywała tego typu równania.
- Skoro ty nie umiesz, to kto ma umieć? To jest jedno z najprostszych zadań. Jeśli nie umiesz ich rozwiązać przynosisz mi hańbę. Niczego nie da się was nauczyć!- powiedziała coraz bardziej podnosząc głos.
Wstawiła dla Alex pałę i uwagę dla całej klasy: "Cała klasa nie umiała rozwiązać prostego zadania dotyczącego funkcji"
Pomyślała, że Jędza jest naprawdę jędzowata, bo już po pięciu sekundach odesłała ją do ławki. Na przerwie podeszła do niej Beata i powiedziała, żeby nie przejmowała się matematyczką. Alex uśmiechnęła się do niej.

                                                                       * * *

- Cześć. Zanim zaczniesz krzyczeć wysłuchaj mnie.- podszedł do niej Oliwier.
Nie odpowiedziała, co uznał za zgodę.
- W następny poniedziałek gramy mecz. Przyjdziesz na niego?- spytał
- W następny poniedziałek... hym... nie mogę... albo mogę- odpowiedziała szybko
- Super- powiedział i odszedł
" W następny poniedziałek ja mam mecz. Właściwie to jest ich kilka, bo to turniej. I to nie byle jaki. A w tym tygodniu zaczynają się ostre treningi. Już się nie mogę doczekać! "
Po lekcjach od razu poszła na trening. Nie chciała się spóźnić. A na dodatek dzisiaj mieli znacznie więcej ćwiczeń. I to również kondycyjnych.. Godzina ćwiczeń i godzina gry.
" Ale na pewno przyjdziesz?"- napisał do niej esemesa, gdy wychodziła z treningu
" No nie wiem... może... Zobaczę."
Odpowiedź przyszła niemal błyskawicznie.
" No proszę... Zależy mi żebyś przyszła"
"Zależy?! On jest naprawdę dziwny. Chyba lepiej będzie jak udam, że mnie tam wcale nie ma. Odwali się przynajmniej. Choć... z nim nic nie wiadomo... Ale może jednak da mi spokój? To by było cudowne! Zero odwiedzin, zero śledzenia. Jednym słowem: spokój!"
                                                                    * * *

 Następnego dnia miała pierwszy polski. Nie znosiła tego przedmiotu, nauczycielki i ogólnie wszystkiego co było z tym związane. Nawet nie zauważyła, kiedy odpłynęła myślami w innym kierunku.
- Panna Aleksandra to chyba mnie nie słucha?- spytała profesorka, składając swoje fuksjowe usta w wąską kreseczkę.
- Że co?- spytała wyrwana z rozmyślań
Afrodyta zadała jej szereg pytań dotyczących omawianego tekstu. Alex czytała go już wiele razy i te pytania były dla niej bardzo łatwe.
- To, że umiesz to nie znaczy, że masz nie uważać- powiedziała poddenerwowana i wróciła do swojego wykładu.
Alex nie zostało nic innego jak wrócić do swoich nieokiełznanych myśli. Polonistka już się jej nie czepiała. I dobrze.
  Po dzwonku Alex wyszła na korytarz. Znalazła akurat jedyną wolną ławkę i na niej usiadła. Czytała już dobre pięć minut, gdy zauważyła cień i na dodatek poczuła czyjś wzrok na sobie.
- Co czytasz?- spytał ją Oliwier.
- Książkę- odpowiedziała chłodno
- A o czym?
- O czymś.
 Nie znosiła jak ktoś przerywał jej czytanie. Na dodatek przyszła jeszcze Gośka, która zaczęła obrzydliwie mizdrzyć się do Oliwiera.
- Dlaczego rozmawiasz z nią skoro jesteś moim chłopakiem?!- spytała zła niebieskooka
- Kto ci powiedział, że ze sobą chodzimy?! Wolę Olusię, niż taką pustą lalkę jak ty- powiedział i odsunął się od niej
- Że co?!- spytały zszokowane Alex i Gośka. Każda z innego powodu.
- To co usłyszałyście- powiedział spokojnie
Jego ton był za spokojny jak na tę sytuację. Alex wstała i szybkim krokiem skierowała się do łazienki. Tam usiadła na niskim parapecie i odetchnęła z ulgą. Wyjęła książkę i dokończyła czytać rozdział. Drzwi damskiej łazienki otworzyły się i wszedł do niej brunet. Usiadł obok Alex na parapecie.
- To co czytasz?- spytał ponownie
Pokazał mu okładkę i wróciła do czytania. Siedzieli tak chyba pięć minut aż Oliwier nie wytrzymał.
- To przyjdziesz?
- Tak... nie... sama nie wiem- jąkała się, bo nie wiedziała jak wyjść z tego bagna, w które się zaplątała. Postanowiła teraz po prostu odejść. I tak zrobiła.

                                                                         * * *

  Widocznie nauczyciele zmówili się aby się na nią uwziąść. Tym razem naszło coś matematyczkę. Uznała, że Alex dawno nie była przy tablicy, co było kompletną bzdurą. Podeszła do tablicy i zaczęła pisać zadanie, które zadała jej Jędza. Trzeba przyznać, że profesorka czepia się wszystkiego. Od strony tablicy, na której się pisze aż po źle zrobione zadanie. Alex zdązyła dotknąć kredą prawej strony tablicy a Jędza juz zdąrzyła rzucic się na nią z uwagami. Zeby było śmieszniej korytarzem przechodził pan Urbański i gdy usłyszał wrzaski wszedł do klasy. Matematyczka momentalnie się uciszyła i zrobiła minę zbitego psa.
- Co tu się dzieje?- spytał
- Mamy matematykę- odpowiedziała "błyskotliwie".
- Czy mogę prosić panią na słówko?
- Ależ oczywiście- odpowiedziała i wyszli
 Rozmawiali kilka sekund po czym wróciła do klasy. Przez minutę, może dwie była spokojna ale później znowu jej coś odbiło.
- Muszę ci znowu wstawić ocenę niedostateczną.- powiedziała pomimo tego, że Alex dobrze rozwiązała zadanie.
- Za co?- chciała znać powód
Jędza znowu zaczęła się drzeć. Miała pecha. Korytarzem znowu przechodził dyrektor. Wszedł do klasy i spytał się o co ta kłótnia.
- Uczennica nie chce przyjąć do wiadomości, że dostała ocenę niedostateczną- odpowiedziała wywyższjącym się tonem.
Wujek Alex spojrzał na tablicę.
- Jeśli się nie mylę to zadanie jest rozwiązane poprawnie
- No tak... nie... tak, jest... sama nie wiem- zaczęła się plątać Jędza
- Proszę poprawić tę pałę na piątkę i po lekcji przyjść do mnie do gabinetu.
Cała klasa zaczęła spoglądać po sobie zszokowana a matematyczka zrobiła to co nakazał jej dyrektor.

                                                                         * * *

  Alex doczołgała się do domu aby zjeść obiad. Zaraz potem poszła na dwugodzinny trening. Była wykończona całym tym dniem. Trening dawał jej odetchnięcie od szkoły, Jędzy i Oliwiera. Niestety po treningu wszystko wracało do normalności. Właśnie leżała na kanapie wpychając w siebie kalorie, gdy usłyszała dzwonek. Tata, który ostatnio często bywał w domu, poszedł otworzyć drzwi. Wpuścił gości do pokoju Alex a ją samą zawołał.
- Kurde!- zaklęła cicho i pobiegła do pokoju.
 Weszła i zobaczyła trzech chłopaków: Oliwiera i jego przyjaciół Kubę i Janka.
- Co wy tu robicie?!- odezwała się po pewnym czasie
- Przyszliśmy na korki. Oliwier nas zaciągnął- powiedział Kuba a Alex zalał krew.
- No dobra. W czym wam pomóc?
- Matma- powiedzieli chórem.
Alex wzięła zeszyt i zaczęła im tłumaczyć. Zobaczyła, że Janek z Kubą rozmawiają zamiast skupić się na tym co ona mówi. Wkurzyło ją to.
- O czym tak rozmawiacie?- spytała
- O parach Champions League- potarł ręce Kuba
- No ciekawie wyszły. Schalke- Real, tak jak rok temu. Borussia z Juventusem. Wyrównana para- Alex zrozumiała, że się zagalopowała, gdy zobaczyła rozwarte usta chłopaków.
Siedzieli tak jeszcze minutę patrząc się na nią dość mało inteligentnym wzrokiem. Oliwier zagadał i wszyscy zaczęli rozmawiać o meczach.
Chłopcy poszli sobie dopiero po dziewiętnastej. Tak im  się dobrze gadało.


1 komentarz:

  1. cały czas czytam :3 Superowe. Naprawę przyjemnie sie czyta. Wspaniała częstotliwość wstawiania rozdziałów mmmm. Uwielbiam c;

    OdpowiedzUsuń